piątek, 9 sierpnia 2013

Sęp (Dögkeselyű) 1982 reż. Ferenc András

   Czy film trzeba koniecznie rozumieć, żeby go oglądać? Po raz kolejny przekonałem się, że nie.

   Tym razem szukałem czegoś na chybił trafił, przeglądając Filmweba wśród wielu innych wpadł mi w oko tytuł Sęp. Po pobieżnym zapoznaniu się z recenzją tego filmu sensacyjnego już wiedziałem, że chcę go obejrzeć. I chociaż nigdzie nie było wersji z polskim lektorem lub napisami, albo chociaż samym napisów, zdecydowałem się obejrzeć w oryginale, podobnie jak ostatnio Gwiazdy Egeru. Bez problemu wyszperałem go na YouTube, w całkiem niezłej jakości.

Tutaj macie garść suchych informacji:
KLIK

i fragment, znakomicie oddający klimat całości:
KLIK

   Zawsze lubiłem samochody z bloku demoludów, więc filmy sensacyjne których akcja rozgrywa się w PRL lub sąsiednich krajach socjalistycznych do dziś budzą moje zainteresowanie. Z polskich polecić mogę Prywatne śledztwo z Wilhelmim, czy Zamknąć za sobą drzwi z Fronczewskim (chociaż tu akurat w "rolach głównych" zachodnie wozy).

   Zajmijmy się jednak Sępem. Ogólnie klimat jest niezły. Mamy więc masy typów w stylu macho, których głównym i najmocniejszym atrybutem są ciemne okulary. Akcja rozgrywa się głównie na ulicach, ale co jakiś czas gościmy w spelunach pełnych twardzieli spoglądających spode łba, albo złodziejskich dziuplach, w których spotkać można równie sympatycznych osobników. Jeśli już przenosimy się w inne miejsca, to są to luksusowe mieszkania lub wille. To nie historia o przeciętnych biedakach. Całość okraszona jest całkiem niezłą muzyką, której gatunku nie potrafię scharakteryzować, ważne że pasuje jak ulał. Piękne widoki Budapesztu uzupełniają całość.

   Przechodząc do fabuły: mamy tu obraz faceta, który wobec bezczynności milicji, bierze sprawy w swoje ręce i podejmuje stanowczą i bezkompromisową kampanię przeciwko przestępcom. Przede wszystkim wykorzystuje do tego intelekt, ale z pięści również potrafi zrobić użytek. Jak na taksówkarza przystało całkiem nieźle radzi sobie za kółkiem, co przez długi czas zapewnia mu przewagę nad ścigającymi.

   Jeśli już wspomnieliśmy o scenach pościgu, to w moim odczuciu są całkiem niezłe (patrz link powyżej). Węgrzy udowadniają, że nie tylko Amerykanie mają monopol na tego typu widowiska. Ja przy tej okazji mogłem nacieszyć oczy widokiem maluchów, żuków, nys, warszaw, itd. Fajnie mieć świadomość, że kiedyś polskie produkty szły na eksport i to w znacznych ilościach.

   Z ciekawostek: w Sępie swój debiut w filmie pełnometrażowym miała polska aktorka Maria Gładkowska, grająca tam jedną z głównych ról. I choć nadal jest ona atrakcyjną kobietą, to wtedy... fiu, fiu ;)

   Śmiesznostek jest nieco więcej. W którymś momencie (w czasie rozbieranek przy scenie łóżkowej) zaskoczyło mnie, że bohater miał na sobie trzy (!) podkoszulki, golf i kamizelkę, ja rozumiem, że jesień i w ogóle, ale trzy podkoszulki?! O facetach w stylu macho już wspominałem, kilku z nich jednak zwykłe pozerstwo nie wystarczało: płaszczy i okularów przeciwsłonecznych nie zdejmowali nawet siedząc w domu.
I jeszcze jedna rzecz: znakiem rozpoznawczym głównego bohatera było regularne smarkanie :D (a może dlatego tyle ubrań na sobie nosił)

   Film ten bardzo mi pomógł w nauce języka, niestety przede mną jeszcze miesiące (czyt. lata) pracy, nim będę w stanie oglądać węgierskie filmy w oryginale, nie tracąc nic na rozumieniu.


Dla zainteresowanych:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz