środa, 7 sierpnia 2013

Trzecia granica tom 2 - Adam Bahdaj [recenzja książki]

   Trzecia granica to kolejna już książka pochodząca z pamiętnej wyprzedaży w antykwariacie (a ciągle mam jeszcze dwie w zanadrzu). Tytuł ten od razu rzucił mi się w oczy, bo spotkałem się z nim już wcześniej, a mianowicie słyszałem o filmowej adaptacji tego cyklu powieściowego - to jest serialu telewizyjnym z 1975 roku. Swoją drogą muszę kiedyś znaleźć czas by go obejrzeć.

   To historia kurierów tatrzańskich, którzy podczas II wojny światowej kursowali z tajnymi informacjami na trasie Zakopane - Budapeszt. Warto dodać, że autor był jednym z nich.

   Do czytania zabrałem się chętnie, chociaż bez specjalnego entuzjazmu, gdyż wszelkie okupacyjne / konspiracyjne / partyzanckie historie nieszczególnie mnie pociągają. Przyznam że zainteresowałem się tą książką tylko ze względu na węgierski wątek.

   Mi trafił się akurat tom II, ale myślę że daje on wyobrażenie o całej serii. Przechodząc od razu do rzeczy powiem, że to nie jest zła powieść, ale i nie porywa. Autor zamieścił sporo dialogów, uprzyjemniających odbiór i posuwających fabułę do przodu. Opisy krajobrazów i drogi za to, nużyły mnie niesamowicie. Z bohaterami nie lepiej, niestety muszę ich określić mianem papierowych, chociaż widać że w zamierzeniu mieli być "morowymi chłopakami", których każdy polubi. Może nie znieśli próby czasu, a może to ze mną coś jest nie tak... Skoro już o tym mówię, to muszę przyznać, że więcej sympatii i współczucia miałem dla paru nieszczęsnych Niemców, którym przyszło zmierzyć się z krzepkimi, polskimi chłopakami. Z Polaków polubiłem postać kolejarza Błaszczaka, który jako jedyny nie był irytujący.

   Podsumowując nie jest źle, to świetna lektura do poduszki. Jeśli ktoś interesuje się okresem okupacji to polecam szczególnie, w moim odczuciu całkiem nieźle oddaje klimat tamtych lat. By lepiej zrozumieć powieść, wcześniej polecam też zapoznać się z informacjami na temat autora i tła historycznego. W moim przypadku miało to ogromne znaczenie dla właściwego, bardziej pełnego zrozumienia treści. Zupełnie jak przy Dziesięciu tysiącach dni, które oceniłbym nie najlepiej bez zapoznania się z informacjami na temat filmu i reżysera.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz