Akcja toczy się w okresie stalinizmu na Węgrzech. Film opowiada historię Józefa Pelikana, strażnika wałów, który pilnuje, by Dunaj nie wylał. Jest człowiekiem spokojnym, spolegliwym i prostodusznym. Jego życie zostaje wywrócone do góry nogami po tym jak pomaga znajomemu dygnitarzowi komunistycznemu i przypadkiem wychodzi na jaw, że nielegalnie ubija świnie. Na skutek tego trafia do więzienia i w łapy służby bezpieczeństwa, która ma wobec niego szczególne plany...
Twórcy bez pardonu obnażają i wykpiwają wszelkie "wypaczenia" władzy. To nie drobne żarciki z pustych pólek w sklepach, jak u Barei. Péter Bacsó wywleka na światło dzienne dużo gorsze fakty: używanie przemocy przez milicję, kara śmierci za błahe wykroczenia, donosy i werbowanie agentów, łagry, wyroki wydawane jeszcze przed rozprawą, pokazowe rozprawy i wiele więcej. Aż nie chce się wierzyć, że odważył się na to, bo chociaż okres stalinowski został potępiony, ale wiele ofiar zrehabilitowanych, to jednak nie wydawało się bezpiecznym wyciągać wszelkich brudów. Szczęśliwie Bacsó nie spotkał los podobny do swojego bohatera Józefa Pelikana i dalej mógł kręcić filmy. Świadek jednak przez długie lata miał pozostać półkownikiem.
Humor w tym filmie jest naprawdę niezły. Cały myk polega głównie na konfrontacji prostodusznego Pelikana ze skomplikowaną machiną służb bezpieczeństwa i biurokracji. Jego działania uwidaczniają wszelkie absurdy, wewnętrzne sprzeczności i łajdactwa systemu. Dodatkowego smaczku dodają plansze z ironicznymi komentarzami tekstowymi, co jakiś czas podsumowujące lub wyjaśniające fabułę.
Cytryna, czyli nowa, węgierska pomarańcza. Zagraliśmy na nosie imperialistom!
Akcja postępuje szybko, fabuła jest ciekawa i zaskakująca, nie sposób przewidzieć czegokolwiek. Absurd goni absurd. Myślę że porównania do Barei, na które natrafiałem są zupełnie chybione, tutaj przedstawione są poważne problemy i historie, a mimo to całość ukazana z humorem. Główny bohater zaś do końca pozostaje beztroski i spokojny, nawet w obliczu największego zagrożenia.
Szczególnie dwóch aktorów zabłysnęło w tym filmie: Ferenc Kállai grający Pelikana i Lajos Öze grający towarzysza Árpáda Virága. To ich duet i wzajemne oddziaływanie jest budulcem całego obrazu.
Chciałbym przytoczyć fragment dialogu (niedokładnie, ale z zachowaniem sensu):
Towarzysz A.V: na czym się znacie?
J.Pelikan: na niczym.
T. A.V.: lubicie naszego wielkiego, mądrego wodza?
J.P.: pewno.
T.A.V.: to dacie sobie radę.
I tak Pelikan został dyrektorem pływalni.
Albo jeszcze takie wyjaśnienie dlaczego posadzili biletera:
"matka biletera była kochanką młynarza kułaka".
No i nie byłbym sobą gdybym nie wychwycił naszej Nyski na budapeszteńskiej ulicy. Z tym że jeszcze starego typu: