wtorek, 30 kwietnia 2013

Ja, Twój Syn (Apa) 1966 reż. István Szabó

   DVD z tym filmem otrzymałem od koleżanki z pracy, około roku temu. Sam się sobie dziwię, że tak długo zwlekałem z jego obejrzeniem. Przyznam ze wstydem, że nadal mam jakieś podświadome opory przed starymi produkcjami, tym bardziej czarno-białymi. Jednak kolejne odhaczane na liście pozycje, skutecznie i regularnie przełamują tę barierę.

[uwaga: spojler]

   Ja, Twój Syn przerósł trochę moje oczekiwania. Nakręcony w 1966 roku, do dziś niewiele stracił na aktualności. Opowiada historię chłopca, którego ojciec zmarł w 1945 roku, nie pozostawiając po sobie wielu wspomnień. Syn próbujący znaleźć własną tożsamość i miejsce w świecie, podpiera się przez lata historiami o ojcu, pozostając właściwie w jego cieniu. Zależnie od środowiska, w którym się obraca i bieżących wydarzeń, zmienia biografię swojego rodziciela, tak by była najbardziej odpowiednia w danej chwili. Będąc na studiach sam zaczyna gubić się w swoich kłamstwach i postanawia poznać prawdę. Przeprowadziwszy śledztwo i odkrywszy prawdę musi zdemityzować w końcu historię ojca i pogodzić się z nią. Ukoronowaniem tego wydarzenia staje się próba przepłynięcia Dunaju wszerz - jego pierwsze, własne osiągnięcie, pozwalające wyjść z cienia i odnaleźć własną drogę.

[fin]

   Widziałem wcześniej kilka dzieł Szabó, m.in.: Mefisto i Kropla Słońca. Podejmowały one ważne i ciekawe tematy z historią w tle lecz miały jeden wielki mankament - strasznie się dłużyły, moim zdaniem niepotrzebnie nudząc i zniechęcając widza. Ja, Twój Syn jest inne, może dlatego że to jeden z pierwszych filmów Szabó, a może z powodu lżejszej tematyki - to uniwersalny film o poszukiwaniu swojej drogi w życiu. Historia Węgier jest tylko tłem, a bohaterowie nie przeżywają żadnych poważnych tragedii, ani nie znajdują się w ekstremalnych sytuacjach.

   Akcja toczy się nieustannie, a wiele ujęć jest bardzo dynamicznych, to duży plus, dzięki temu widz nie traci zainteresowania. Reżyser chętnie i często sięga po panoramy i to akurat nie jest już najlepszy pomysł, ponieważ zabiegi te bardziej męczą wzrok i rozpraszają uwagę niż służą przekazaniu jakiegoś zamysłu.

   Urzekła mnie scena z wrakiem tramwaju, na którą warto zwrócić szczególną uwagę. Może wydawać się ona trochę bezsensowna lecz należy wziąć poprawkę, iż to fantazja chłopca. Widzimy wtedy jak ludzie pomimo tragedii, którą przeżyli potrafią odnaleźć radość we wspólnym działaniu, przywracając pozory dawnego, normalnego życia.

   Po obejrzeniu całego filmu, a nawet w jego trakcie nasuwa się pytanie: czemu chłopiec to wszystko sobie wymyślał? Nie był przecież jakoś szczególnie pokrzywdzony przez los, wielu jego rówieśników również straciło ojców na wojnie. Niektórzy zostali "wrogami klasowymi" z racji pochodzenia. W którymś momencie spotykamy nawet Żydówkę. Wszyscy oni albo godzą się ze swym pochodzeniem, albo się go wstydzą i ukrywają. Żadne z nich jednak nie zmienia swojej historii tak często jak główny bohater.

   Na koniec jeszcze chciałbym pochwalić grę aktorską, gdyż była całkiem niezła i bohaterowie pozwalali nam uwierzyć w snute historie. Całości dopełnia znakomita muzyka, dobrze dopasowana do poszczególnych scen.

   Z czystym sercem mogę polecić ten film każdemu. Szczególnie miłośnikom kina węgierskiego i twórczości pana Szabó.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz