niedziela, 22 września 2013

Papryka, sex i rock’n’roll (Made in Hungária) 2009 reż. Gergely Fonyó

   Z filmem tym wiązałem spore nadzieje. Już sam pomysł zdawał się wnosić sporo świeżości, bo oto i musical z rozmachem. Tego jeszcze nie grali! I chociaż nie lubię tego gatunku, w końcu się przemogłem. Czego to się nie robi dla nauki...

   Fabuła jest z pozoru prosta. Rodzina Fenyö wraca na Węgry w połowie lat 60'. Nastoletni Miklós przywozi ze sobą amerykańskie ubrania, płyty i styl bycia. Nie budzi to zachwytu lokalnych władz, za to czyni bożyszczem wśród rówieśników. W nowym środowisku sposobem na przeżycie staje się dla niego rock'n'roll.

   Tak to wygląda. Ze względu na moją niechęć do wszelkich filmowych pląsów i śpiewów, na obiektywizm musiałem się wysilić, tym bardziej tutaj, gdzie zjawiska te przybrały skalę masową.



   Skupmy się na zaletach (film zrobiony jest w specyficzny sposób, więc ciężko mi go oceniać, a nie chciałbym wydawać negatywnej opinii spowodowanej jedynie moją wewnętrzną niechęcią). Świetne zdjęcia (podobnie jak przy Wolność i miłość), operator Sándor Csukás powinien dostać za nie jakąś nagrodę. Pierwsza scena z samolotem jest urzekająca i taka hollywódzka wręcz. Zadbano o odwzorowanie realiów epoki: stare samochody, ubrania, budynki, szyldy, ludzka mentalność na miarę buraka cukrowego. Wszystko jest jak należy - nie jedna polska produkcja historyczna, nie może się równać z tym musicalem.

   Dalej, obsada. Myślę że nie łatwo jest śpiewać, tańczyć, wygłupiać się, od czasu do czasu przybrać poważną minę, i tak w kółko. A jednak się udało. Gra aktorska według mnie wypadła całkiem przekonująco i naturalnie. Wszystko jest podkolorowane i pokazane na wesoło. Twórcy trzymają się tej konwencji przez prawie cały film. Dopiero przy końcu zaczyna się robić poważnie, co wprowadza trochę zamętu, gdy już przyzwyczailiśmy się do nieustannego pajacowania bohaterów.



   Postacie są przejaskrawione. Partyjniak, tajniak, milicjanci - wyglądają jak żywcem wzięci z dowcipów. Nadaje to pewien klimat i pasuje do obrazu całości (chociaż pod koniec, przesłuchanie na komisariacie wypada dość realistycznie i brutalnie). Momentami jest naprawdę zabawnie i można się pośmiać z osób i sytuacji. Młodzież również wprasowuje się w pewien schemat, mamy popularnego kolesia, badassa, dziewczyny imprezowe, dziewczyny ułożone i z zasadami, frajerów, itd. To daje nam ciekawy przekrój osobowości, które mieszają się w sposób wybuchowy.

   Fabuła prowadzona jest w ciekawy sposób, co jakiś czas zaskakuje - twórcy nie odkrywają od razu wszystkich kart. Nudzić się w każdym razie nie można. To świetna pozycja dla miłośników gatunku i powód do chwały dla węgierskiej kinematografii - Amerykanie nie mają monopolu na tego typu filmy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz